Geoblog.pl    lukaga    Podróże    Meksyk 2009    Mały raj na ziemi
Zwiń mapę
2009
20
kwi

Mały raj na ziemi

 
Meksyk
Meksyk, Isla Mujeres
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11797 km
 
Isla mujeres (wyspa kobiet) – ta nazwa od razu mi się spodobała. Piszę to w imieniu żeńskiej części naszego teamu. Skoro mujeres, to musi być tam pięknie i zaskakująco.
Popłynęliśmy tam promem, a pierwsze co nas zaskoczyło, to nie sama wyspa, ale wszechogarniający gorąc i żar, który lał się z nieba. Piszę to jednak z perspektywy i muszę stwierdzić, że za każdym razem w jakimkolwiek nowym gorącym kraju zostaję zaskoczona tym, jak może być ciepło. Na tamtą chwilę, wydawało mi się, że jestem gotowa, aby przyjąć postać płynną. Słońce było tam mocne, że dosłownie rozpuszczało, a my, jakby nam mało wrażeń, postanowiliśmy wskoczyć na samą otwartą górę promu, którym płynęliśmy.
Zaczęliśmy od Playa de tortugas, gdzie w małym oceanarium (używam tego słowa w tym miejscu na wyrost), oglądaliśmy wszelkiej maści mariscos (owoce morza), tym razem nie były o dziwo na talerzu, ale w wodzie. Głównymi bohaterami były jednak żółwie.
Isla mujeres to niewielka wyspa, którą można obejść pieszo, gdyby nie ten upał. Ma kilka kilometrów długości i jest bardzo wąska. Co prawda nie da rady stanąć dwiema nogami po przeciwległych plażach, ale wyspa jest rzeczywiście niewielka. Chyba w tym cały jej urok.
Spróbowaliśmy kokosa prosto z kokosa. Jak dla mnie, zbyt mdłe. Postaliśmy chwilę nad ruinami Indian, w które pokazowo wdzierały się morskie fale, a później poszliśmy na plażę, żeby oddać się słodkiemu lenistwu.
I tutaj znowu gorąc. Gdyby nie ten parasol, co nam nad głowami się rozpościerał, dostalibyśmy chyba jakiegoś udaru. Obserwując plażę, zauważyliśmy, że wszędzie pałętają się jaszczurki, które tak umiejętnie wtapiają się w tło, że trudno je zauważyć.
W końcu maski, rurki, płetwy i do morza. Jaka ciepła woda – wprost cudownie. W ciągu dnia zrobiło się tu jednak trochę tłoczno. I naszło zewsząd turystów, którzy podobnie jak my unosili się nad wodą i pozwalali, aby słońce spalało im powoli plecy.
Po południu zwinęliśmy ręczniki i w drogę na drugą stronę wyspy, aby trafić na prom powrotny. Idąc ulicą, zakosztowaliśmy jeszcze wspaniałego smakołyku – naleśnika z nutellą i bananem. Niby proste, a smakował jak nigdzie indziej. Gdyby ktoś chciał nasycić się czymś podobnym, nasza wskazówka jest taka, zamknij oczy, kiedy go robią. Czasami przenośny piec i dłonie kucharza pozostawiają trochę do życzenia, ale rozpływająca się w ustach czekolada szybko zaciera to wrażenie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 36 komentarzy36 935 zdjęć935 0 plików multimedialnych0