Po 5 godzinach jazdy wygodnym autobusem z Penangu dotarlismy do Kuala Lumpur. Tzn gdzies pod, ale pod kolejke. Wiec z 2 przesiadkami za jedyne 3,90 pln dotarlismy roznymi kolejkami do naszego hostelu. Nasza torba z zimowymi rzeczami juz na nas czekala, wiec na szczescie mamy w czym przezyc to +5 w Polsce.
Tyle ze na tym skuterze mocno nas przewialo i obydwoje sie fatalnie czujemy. Ostatnim razem taka jazda skonczyla sie u mnie goraczka i antybiotykiem, mam nadzieje, ze tym razem nam tabletki na goraczke wystarcza.
Ale nie przeszkodzilo to nam przejsc sie a raczej przecisnac sie przez dziesiatki straganikow na Penang Street w China Town (doslownie 1 min spacerkiem od naszego hostelu) i cos zakupic. Jednak zbieramy sily na jutro, wiec za chwile grzecznie pojdziemy spac. Jutro zwiedzanie i potem ostatnie zakupy przed podroza. A potem kilka godzin snu i o 5 am trzeba bedzie sie ewakuowac na lotnisko na samolot do Paryza.