Geoblog.pl    lukaga    Podróże    Filipiny and a piece of Brunei    Zaczynamy wracać
Zwiń mapę
2012
12
paź

Zaczynamy wracać

 
Filipiny
Filipiny, Puerto Princesa City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17154 km
 
Można powiedzieć, że dzisiaj zaczęliśmy drogę powrotną do domu. I może to zabrzmi śmiesznie, bo jesteśmy jeszcze tak strasznie daleko od Polski i 5-godzinna jazda vanem wcale nie przybliży nas bardzo do Polski, ale faktycznie El Nido było ostatnim punktem na mapie, do którego mieliśmy dotrzeć. W związku z tym w piątek z rana zaczęliśmy oficjalny powrót.
Jest tylko jeden sposób, żeby dotrzeć i wrócić z El Nido. Trzeba odbyć podróż albo autobusem, albo vanem. Obie opcje różnią się 3 godzinami w czasie podróży, a droga i tak jest ciężka, więc wydaje nam się, że nie ma co filozofować z lokalnymi autobusami, i jak to powiedziała nam jedna z napotkanych osób - "udawać, że się jest bardziej filipińskim od Filipińczyków", a tym samym turystyczny van wydaje się rozsądnym rozwiązaniem.
Żeby się nie spóźnić wstaliśmy wcześnie z rana. Później odbyliśmy niemal rytualne śniadanie i nie mniej rytualne pożegnanie z morzem. Parę fotek, spojrzenie za siebie i już byliśmy na przystanku.
Oczywiście, zanim nasz van miał w ogóle ruszyć, minęło jeszcze trochę czasu. Mieliśmy trochę pecha i przypadły nam miejsca obok kierowcy. O ile Łukasz siedział na normalnym pasażerskim fotelu, mnie przypadła twarda, udająca siedzenie, rozkładana imitacja normalnego fotela. Choć jestem odporna na takie niedogodności, przyznam że po paru godzinach mój kręgosłup odczuwał boleśnie każdy wybój i miałam nadzieję, że czym prędzej dojedziemy do Purto Princesa.
W klimacie rychłego wyczekiwania końca tej jazdy minęła nam cała droga. Im bliżej miasta, tym bardziej wyczekiwaliśmy dobrej pogody. Żeby tradycji stało się zadość, na powitanie doświadczyliśmy ciężkiej ulewy, która szalała nad Puerto Princesa.
W naszym hostelu Dallas Inn wcale o nas nie zapomnieli i czekał na nas ten sam pokój co tydzień wcześniej. Aby wyjść na miasto, czekaliśmy na koniec deszczu. W tym czasie nawiązaliśmy ciekawą rozmowę z sympatycznym Hiszpanem, który opowiedział nam o swoich wojażach. Po długiej wymianie zdań i wesołej konwersacji poszliśmy w poszukiwaniu jakiegoś obiadu. Znowu ciążyła nam świadomość, że musimy wstać wcześnie z rana następnego dnia, bo czekała na nas wyprawa do podziemnej rzeki. Właścicielka Dallas Inn - Aiko - powiedziała nam, że musimy być zwarci i gotowi na 6 rano.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 36 komentarzy36 935 zdjęć935 0 plików multimedialnych0